Nie, powodem hospitalizacji profesora, którego wcześniej aresztowano za nielegalne testy leków, był stan zdrowia
- Ten artykuł jest starszy niż rok.
- Opublikowano 17/12/2020, 16:09
- Zaktualizowane w 18/12/2020, 10:32
- Przeczytasz w ciągu 4 minut
- Autor: Maja CZARNECKA, AFP Poland
Copyright © AFP 2017-2025. Jakiekolwiek komercyjne wykorzystywanie powyższych treści wymaga subskrypcji serwisu. Więcej informacji znajdą Państwo pod tym linkiem.
Artykuł został opublikowany w poniedziałek 14 grudnia.
„Profesor farmacji zamknięty w psychiatryku, po tym jak zakwestionował oficjalną narrację o koronawirusie” – czytamy w tytule.
Publikacja miała ponad 1,5 tys. udostępnień (1, 2, 3). Nie zawiera podstawowej informacji dlaczego farmaceuta trafił do szpitala.
Artykuł opublikowany na stronie Najwyższego Czasu jest w tłumaczeniem publikacji z amerykańskiej strony Life Site. Opublikowało go wiele stron na Facebooku, m.in fanpage Forum sympatyków posła Konfederacji Konrada Berkowicza. Publikacja pojawiła się też na Twitterze. Ponad półtora tysiąca użytkowników podało ją dalej.
Dziwić może dlaczego autor artykułu na stronie NCzas na temat zatrzymania we Francji nie skorzystał z wielu źródeł francuskich.
W pierwszym akapicie czytamy: „10 grudnia doświadczony profesor farmacji Jean-Bernard Fourtillan został zabrany z własnego domu przez funkcjonariuszy francuskich organów ścigania. Mężczyznę przymusowo osadzono w izolatce w szpitalu psychiatrycznym w Uzès”.
Nie. 10 grudnia Jean-Bernard Fourtillan nie został zabrany ze swego domu. Ze swego domu został zabrany 7 grudnia i to nie do szpitala, ale do aresztu śledczego w Nîmes, dowiedzieliśmy się w prokuraturze tego miasta na południu Francji.
- Powodem osadzenia go w areszcie jest sprawa prowadzona wobec niego w paryskiej prokuraturze przez wydział zdrowia za naruszenia kodeksu zdrowia publicznego - tłumaczy AFP prokurator Eric Maurel, z rejonowej prokuratury w Nîmes.
- Po zatrzymaniu, Jean-Bernard Fourtillan został zbadany. Lekarze uznali, że jego stan zdrowia wymaga hospitalizacji w specjalistycznej placówce medycznej. W tym celu wydana została decyzja administracyjna przez prefekta (francuski odpowiednik wojewody - przyp. red.). Od tego czasu nie jest on objęty aresztem, lecz opieką medyczną - dodał.
- We Francji prawo zezwala na przymusową hospitalizację bez zgody pacjenta, w sytuacji, kiedy lekarz stwierdzi, że dana osoba może stanowić zagrożenie dla siebie i innych - poinformował też Maurel. Chwilę przed publikacją tekstu dowiedzieliśmy się, że sędzia anulował w czwartek 17 grudnia decyzję o jego przymusowej hospitalizacji. „Profesor Fortillan jest więc wolny”, przekazał nam prokurator Maurel.
O co oskarżony jest farmaceuta?
Francuskie media, ale też szwajcarskie i anglojęzyczne, od ponad roku relacjonują tzw. aferę klasztoru Świętego Krzyża (Abbaye Sainte-Croix de Poitiers). Wybuchła we wrześniu 2019 r. kiedy to wyszło na jaw, że w zgromadzeniu zakonnym koło Poitiers farmaceuta poza wszelkimi procedurami badań leków na ludziach, w ramach testów, podawał niedopuszczone do obrotu leki osobom cierpiącym na chorobę Parkinsona lub Alzheimera. Publikujemy jeden z jego ostatnich wywiadów dla telewizji France 3 w którym opowiada jak powołał fundację „Fonds Josefa” i zbierał „pieniądze na plasterki od pacjentów”.
Według mediów, blisko 400 osobom naklejono plasterki z lekiem farmaceuty, a następnego dnia pobrano od nich krew do analizy. To właśnie w trakcie rutynowej kontroli laboratorium, do którego próbki były odsyłane, przedstawiciele Krajowej Agencji Bezpieczeństwa Leków (ANSM) odkryli nielegalny proceder. Agencja wydała natychmiastowy zakaz testowania leku i wszczęła dochodzenie. Sprawą zajął się francuski wymiar sprawiedliwości. Za nielegalne testowanie leków farmaceucie grozi kara 15.000 euro i rok więzienia. Ciążą na nim też inne zarzuty karne.
Farmaceuta tłumaczył w wywiadach, że jego „plasterki zawierają dwie cząsteczki, zwane walentoniną i 6-metoksyharmalanem, które mają leczyć kilka chorób neurologicznych (Parkinsona, Alzheimera, zaburzenia snu...)”.
Farmaceuta miał pozyskać od różnych donatorów 15 milionów euro na badania leku. Warunkiem udziału w testach były darowizny, a także całkowita dyskrecja.
Afera wywołała skandal we Francji. Minister zdrowia i przedstawiciele środowisk medycznych i farmaceutycznych określili przeprowadzane testy jako „nielegalne”, ale także „niebezpieczne” z punktu widzenia medycznego - wielu chorych zrezygnowało bowiem z prowadzonego leczenia na rzecz niesprawdzonej metody. Potępiano moralny aspekt sprawy: żerowanie na ludzkiej naiwności i wykorzystywanie przez farmaceutę wiary osób starszych i chorych, że zostaną wyleczeni.
„Hold up”
O farmaceucie głośno było w ostatnich miesiącach również z innego powodu. Wystąpił on w głośnym w sieci filmie „Hold up” głoszącym wiele spiskowych teorii dotyczących koronawirusa. Większość z nich nieprawdziwych, co zweryfikowali dziennikarze AFP. Fourtillan oskarżył w nim francuski Instytut Pasteura o to, że rzekomo „wyprodukował wirus SARS-CoV-2”, a patent na „testy wykrywające chorobę Covid-19 zgłoszony został już w dniu 13 października 2015 roku”, a więc długo przed wybuchem pandemii koronawirusa. Jego zdaniem Instytut miał też uczestniczyć w „ucieczce” wirusa z laboratorium P4 w Wuhan.
Fourtillan wypowiadał się też krytycznie o szczepionkach, twierdząc że zawierają one adiuwanty, takie jak aluminium. Faktycznie takie adiuwanty używane są w niektórych szczepionkach, wyjaśnia na swojej stronie Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego-Państwowy Zakład Higieny. Są bezpieczne, służą do tego, by antygeny szczepionkowe jak najdłużej utrzymywały się w organizmie człowieka, dzięki temu możliwe jest nabycie przez niego odporności.
Pierwsze śledztwo dziennikarskie w sprawie internowania farmaceuty w szpitalu psychiatrycznym, zrobili dziennikarze z gazety Libération.
Reasumując: Farmaceuta, został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, ale nie jest prawdą, że znalazł się tam za poglądy antyszczepionkowe, co sugeruje artykuł. Bezpośrednim powodem hospitalizacji był jego stan zdrowia, ujawniony po zatrzymaniu w ramach śledztwa prowadzonego w związku z aferą nielegalnych testów leku na chorobę Alzheimera.
Zastanawiasz się czy informacja jest prawdziwa? Napisz do nas. Sprawdzimy
Skontaktuj się z nami