Nie, to zdjęcie nie przedstawia Żydów mordujących Polaków
- Ten artykuł jest starszy niż rok.
- Opublikowano 30/07/2019, 11:32
- Zaktualizowane w 02/08/2019, 20:12
- Przeczytasz w ciągu 5 minut
- Autor: Maja CZARNECKA
Copyright © AFP 2017-2025. Jakiekolwiek komercyjne wykorzystywanie powyższych treści wymaga subskrypcji serwisu. Więcej informacji znajdą Państwo pod tym linkiem.
Od blisko roku w internecie krąży zdjęcie przedstawiające publiczną egzekucję mężczyzny strzałem w tył głowy. Egzekucji przygląda się tłum ludzi. Pod zdjęciem w tytule czytamy: „Żydowscy mordercy Polaków”. Obok niego, umieszczono antysemicką karykaturę z czasów II wojny światowej. Całość jest wprowadzeniem do artykułu o roli funkcjonariuszy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa pochodzenia żydowskiego w powojennych represjach wobec obywateli polskich.
Samo zdjęcie jest prawdziwe lecz dotyczy innego okresu historycznego i innego państwa niż mowa jest w artykule. Nieprawdziwy jest tytuł pod zdjęciem mówiący, że przedstawia „Żydów zabijających Polaków ” w latach 40.
Zdjęcie wyszukaliśmy przy pomocy wyszukiwarek obrazów Yandex i Google. Znaleźliśmy je w bazie zdjęć amerykańskej agencji Getty Images. Podpis w tłumaczeniu na polski mówi: „ Egzekucja. Rok około 1925. Dwaj strażnicy dokonują egzekucji w Chinach, jeden trzyma broń, drugi maskę na twarzy ofiary”.
- Z całą pewnością zdjęcie nie przedstawia zbrodni komunistycznych na Polakach. Egzekucji dokonują chińscy żołnierze a ofiarą jest również Chińczyk - , tłumaczy nam historyk dr. hab. Jakub Polit z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, specjalizujący się w historii Chin z początku XX wieku.
- Zdjęcie przedstawia epizod z wojny domowej w Chinach lat 1916-28, z tzw. okresu warlordów (chiń. junfa) - dodaje historyk.
- Ciepłe bawełniane uniformy i trzewiki sugerują, że zostało zrobione w Chinach Północnych. Na Południu noszono krótkie rękawy, krótkie spodnie, szerokie kapelusze i sandały. Przypuszczać można, iż scenę uwiecznili uważający ją za atrakcję cudzoziemcy. Chińscy dowódcy fotografowali, ale raczej siebie, nie egzekucje. Jeśli to Chiny Północne, lub Środkowe to typować można mający cudzoziemskie enklawy Pekin lub Szanghaj - dodaje historyk, autor książki o tej przełomowej epoce w historii Chin.
W latach 40, nie używano takiej broni
- Widoczny na zdjęciu rewolwer to niemiecki „Reichsrevolver M/79” lub jego kopia - , tłumaczy nam Kustosz Działu Historii Wojskowości Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie dr. Marcin Ochman. Model ten wprowadzono do uzbrojenia armii Cesarstwa Niemieckiego w 1879 roku.
- O ile mógł być używany w okresie I wojny światowej, to nie w latach 40, a to ze względu na brak amunicji - dodaje
- Do takiej „pracy” jak na zdjęciu stosowano broń łatwo dostępną i niezawodną - podkreśla historyk.
Zastanawiające jest dlaczego autorzy tekstu posłużyli się Chińczykami żeby zilustrować tekst o funkcjonariuszach komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w Polsce pochodzenia żydowskiego?
Żołnierze dokonujący egzekucji mają na czapkach coś co na pierwszy rzut oka przypomina gwiazdę komunistyczną. Pytamy historyka jaki to symbol.
- Emblematy na czapkach ludzi dokonujących egzekucji to kolorowa, pięcioramienna rozeta wczesnej (1911-1927/28) Republiki Chińskiej.
Być może rozetki te wzięto za gwiazdy sowieckie noszone przez żołnierzy NKVD, mówi Polit.
Gwiazda gwieździe nie równa
Czarno-białe zdjęcie z 1925 r. nie mogło oddać pięciu kolorów, które tworzyły rozetę w czasach wczesnej Republiki Chińskiej. Różnicę widać dopiero na zdjęciach kolorowych.
W kwietniu i maju tego roku, kiedy to głośno zrobiło się o amerykańskiej ustawie Act 447 publikacja ze zdjęciem egzekucji sprzed stu lat w Chinach zyskała w sieci nowe życie. Przyjęta przez Kongres USA i podpisana w maju 2018 r. przez prezydenta Donalda Trumpa ustawa o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today - JUST Act, potocznie zwana ustawą 447), dotyczy zwrotu mienia ofiar Holokaustu ich prawowitym właścicielom bądź ich spadkobiercom. Artykuł znów pojawił się na prawicowych portalach zyskując około tysiąca polubień i blisko 500 udostępnień. Było ich szczególnie dużo w okolicy 11 maja, kiedy to przeciwko ustawie w Warszawie w marszu zorganizowanym przez środowiska narodowe przyszło pod ambasadę amerykańską kilka tysięcy osób zaniepokojonych roszczeniami środowisk żydowskich.
W innej publikacji o bardzo podobnej treści do zilustrowania komunistycznych oprawców pochodzenia żydowskiego użyto z kolei zdjęcia polskich ochotników z wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r.
Pod zdjęciem w tytule czytamy: „Ujawniamy: Milicja Żydowska po bitwie pod Tomaszowem wyłapywała żółnierzy polskich”.
W rzeczywistości to nie jest zdjęcie z Bitwy pod Tomaszowem we wrześniu 1939 r. To zdjęcie zrobione zostało w sierpniu 1920 r przez Marjana Fuksa, zwanego Pierwszym fotoreporterem II RP. Są na nim ochotnicy na wojnę polsko-bolszewicką, wśród nich gimnazjaliści, idący ulicą Białostocką na dworzec kolejowy na Pradze, w Warszawie.
Kopia zdjęcia znajduje się w Centralnym Archiwum Wojskowym WBH. Fotografia ma następujący opis inwentarzowy: „Wymarsz warszawskiej młodzieży gimnazjalnej na front. Warszawa-Praga. 1920 r.”. W pomocach ewidencyjnych znajduje się następująca odręczna adnotacja dołączona do zdjęcia: „Marsz na front młodzieży gimnazjalnej przez ulice Pragi w otoczeniu żegnających rodzin. Młodzież ta uzupełniała Dywizję Ochotniczą”. Według historyków WBH, fotografia prawdopodobnie dotyczy I Batalionu 236 Ochotniczego Pułku Piechoty, który formował się od czerwca do sierpnia 1920 r. na terenie Gimnazjum im. Władysława IV, 13 sierpnia 1920 r. wymaszerował ze stolicy i 14 sierpnia 1920 r. wziął udział w Bitwie Warszawskiej.
I w tym przypadku, mamy do czynienia ze zdjęciem wyrwanym z kontekstu i z oczywistą manipulacją przez osoby mylące różne epoki historyczne.
Oba te artykuły wpisują się w niekończąca się w Polsce debatę o roli osób pochodzenia żydowskiego w represjach stalinowskich.
Historyk, profesor Andrzej Paczkowski wyjaśnia nam:
- Wśród funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa w powojennej Polsce w pierwszym okresie (do 1955/56) osoby pochodzenia żydowskiego stanowiły sporą część "warstwy" kierowniczej - blisko 1/3 osób zajmujących w samym ministerstwie stanowiska od ministra (ten akurat był "aryjczykiem") do naczelnika lub zastępcy naczelnika wydziału (w sumie okolo 450 osob) było pochodzenia żydowskiego.
Na niższych szczeblach było, oczywiście, zupełnie inaczej, podobnie jak w instancjach terenowych (wojewódzkich i powiatowych). Generalnych liczb dotyczących wszystkich funkcjonariuszy oraz pracowników "obsługi" (np.lekarzy) nie ma. Można szacować, że osoby pochodzenia żydowskiego mogły stanowić do 2% całości w tych latach.
Zastanawiasz się czy informacja jest prawdziwa? Napisz do nas. Sprawdzimy
Skontaktuj się z nami